Dzień 1 - zwykłe, jebane gary
Komentarze: 0
Rozpoczynam podróż po najbardziej gorących i rozpalonych wyżynach mojej pięknej krainy. Wrzucam się w wir bulgoczącej magmy i z jej prądem niszczę wszystko co staje na mojej drodze. Czas wybuchnąć. Każdy wulkan nie przestaje być wulkanem dopóki jego funkcje życiowe są utrzymane i jest pewne, że w każdej chwili może eksplodować. Tak jak ja.
Brian Tracy zadał mi jedno pytanie, które we mnie coś ruszyło, a przyznam, że muszę wchłonąć wiele wiedzy, zanim trafię taką perełkę, która coś zmieni w moim życiu. Pytanie brzmi - co byś zrobił, gdybyś nie znał strachu i miał nieograniczony budżet. Co byś robił przez resztę życia? Co sprawia ci największą satysfakcję? I najważniejsze - dlaczego jeszcze tego nie masz?
Pierwsza odpowiedź, która się nasuwa to - bo nie mam kasy, bo to, bo tamto. To wymówki. Od dzisiaj nie masz żadnych wymówek. W zlewie leży kupa garów, a Ty chciałbyś żeby były już umyte. Dlaczego jeszcze nie są? Skoro chcesz tego, to znaczy, że będziesz miał z tego jakąś korzyść. Choćby kilkusekundową mocniejszą pewność siebie, dumę, że się zmobilizowałeś. W tak prostej czynności nie ma żadnej rzeczy, która przemawia do ciebie, że nie powinieneś tego robić. Fakt, zajmie Ci to określony czas, ale możesz być pewny, że Ci się to zwróci.
Od dziś, z pomocą tego bloga, który ma stać się moim osobistym przewodnikiem, pamiętnikiem, mapą i wszystkim, co pomoże mi lepiej skoncentrować się na najważniejszych celach, rozpoczynem życie piękne, radosne, słodkie, ciepłe, trwałe, solidne, przejrzyste, porywające, zaskakujące i ekscytujące.
Także zwykłe, codzienne gary stojące w zlewie za chwilę zostaną "zjedzone" przez moce mojego umysłu, a wszystkie pozytywne skutki, tej jakże prymitywnej czynności, postaram się opisać w kolejnym wpisie. Niby tylko gary, a zaraz przekonamy się, co dobrego z tego wyniknie. Do zobaczenia w kolejnym wpisie.
Dodaj komentarz